Handel winem przynosi ogromne zyski.
Na całym świecie.


A tam, gdzie są ogromne zyski, tam są ogromne pieniądze, a tam gdzie są ogromne pieniądze, to one grają pierwsze skrzypce, a dopiero później wysoka jakość i personalizacja produktu.

niedziela, 27 lutego 2011

WINA COCA-COLA ?



Dzisiaj nawet najsłynniejsze i najbardziej renomowane francuskie châteaux zostały wykupione przez takich gigantów jak VIVENDI, LVMH, PPR, AXA, etc i siłą rzeczy wytwarzają wina podług ich potrzeb, wymagań i oczekiwań. Niejednokrotnie więc wypuszczają na rynek absolutnie wszystko co zostało wyprodukowane, często bez starannej selekcji jakościowej. Tym samym odpowiadają na imperatywy wielkich sieci supermarketowych, a więc, to co jest coraz częściej określane jako standaryzacja gustów i smaków czy też wina fast food.

Niech przykładem tutaj będzie słynny Mouton-Cadet, najlepiej sprzedające się czerwone wino na świecie (15 mln butelek sprzedanych w 2002 roku). Nie jest żadną tajemnicą, iż w jego skład wchodzą nie tylko grona, moszcz czy wręcz gotowe wina bazowe z sąsiadujących działek AOC Bordeaux (bliższe i dalsze jak np. Pauillac), ale również z takich odległych regionów Francji jak Midi (Południe). To przecież tylko i wyłącznie kwestia efektywnej logistyki transportu.

Można sobie śmiało zadać pytanie czy w niedalekiej przyszłości nie będziemy skazani na kupowanie Vin Rouge de France albo Vin Blanc de France ?

Może bez apelacji, rocznika itp, ale za to bardzo tanio ?


Dla większości [ chyba ] z nas to istny horror, ale na pewno nie dla dalekowzrocznych strategów rozwoju handlu wielkosieciowego.

Pamiętajmy również, iż im większa i potężniejsza firma, tym więcej produkuje win i/lub nimi handluje, a im więcej ich produkuje / handluje, tym więcej środków przeznacza na marketing, a im więcej środków przeznacza na marketing, tym bardziej jest widoczna na rynkach, a im bardziej jest widoczna na rynkach, tym częściej jest opisywana w mediach, które niejednokrotnie sponsoruje pośrednio lub bezpośrednio.

„Obiektywność” więc szeregu tak samych opisów, jak i wielu znanych i uznanych komentatorów winiarskich, powinny od czasu do czasu wzbudzać w nas chwilę zadumy, żeby nie powiedzieć prowokować do nabrania zdrowego dystansu do tyle barwnych, co poetyckich opisów.

Poetyckich, na pewno. Ale czy rzetelnych ?


Innymi słowy, wina potężnych grup winiarskich, mają się lepiej niż świetnie, powoli dążąc do zaopatrywania swoich najlepszych odbiorców tzn. wielkosieciowych supermarketów i ich przeciętnie wymagających klientów, w zunifikowane wina typu COCA-COLA.

W tle tej uniformizacji stoją wielkie zyski.

Celem jest stworzenie takiej cuvée (kupażu), starzonej w różnego pochodzenia dębowych beczkach z całego świata, aby zaspokajała smaki i oczekiwania przeciętnego konsumenta. W dalszym ciągu zdarzeń, postępowanie jest zawsze zgodne ze standardowymi krokami nowoczesnego marketingu, a więc, promocyjna cena, nowy kształt i kolor butelki, nazwy szczepów, które coś powiedzą typowemu klientowi supermarketu ( najlepiej więc, chwytliwe nazwy takie jak chardonnay czy cabernet sauvignon). W dalszym etapie wypuszczenie na rynek kilkuset tysięcy butelek takiego wina. Wina dobrego albo niedobrego, to jest zupełnie bez znaczenia skoro i tak, po kilku tygodniach czy miesiącach i wyprzedaniu tej produkcji, zniknie ona z rynku, żeby zrobić miejsce następnemu wynalazkowi.

To że każde dobre wino jest wynikiem
fermentacji soku z winogron,
wcale nie oznacza ,
że każdy wynik fermentacji
soku z winogron jest dobrym winem
.

(Adam Stankiewicz)

TO WCALE NIE WINO, ALE BUSINESS JEST NAJWAŻNIEJSZY



Badania prowadzone w sieciach supermarketowych dowiodły, iż kolor niebieski jest bardziej przyjazny i lepiej się sprzedaje niż kolor zielony. Kiedy więc będziesz następnym razem w supermarkecie, zauważ jak niebieskie butelki powoli wypierają dotychczasowe, tradycyjne zielone.

Skoro więc, już stoisz przed bogato zaopatrzonymi półkami supermarketowego działu winiarskiego, znajdź chwilę czasu, weź do ręki butelkę dowolnego sauvignon blanc, i.... zdobądź się na chwilę refleksji.

Kiedyś, sauvignon blanc z Doliny Loary pachniało selerem i krzemieniem, włoskie – zielonym jabłkiem, nowozelandzkie – wiosennymi kwiatami. Nic takiego już nie ma miejsca. Otóż jakiego byś nie wybrał(a) sauvignon blanc, to będzie on smakował tak samo. Tak samo bez względu na kraj pochodzenia.

Dlaczego ?

Otóż grona sauvignon blanc bardzo dobrze dojrzewają (zwłaszcza w ciepłych klimatach), osiągając wysoką zawartość cukru gronowego. Niejednokrotnie służą one do wyrobu prostych win wytrawnych do szybkiego wypicia, fermentowanych w stalowych kadziach i szybko butelkowanych – trafiających na rynek kilka miesięcy po zbiorach. Liczy się czas; im szybciej wino trafi do butelek, tym niższe będą koszty. W laboratorium wyhodowano więc specjalny szczep drożdży zwany P-71, który świetnie się do sauvignon blanc nadaje – błyskawicznie radzi sobie z wysoką zawartością cukru, doprowadza do powstania 14,5% alkoholu nawet w niskiej temperaturze. Problem w tym, że P-71 jednocześnie nadaje winu łatwo rozpoznawalny zapach, podobny do woni lekko przejrzałego agrestu. Teraz wszystkie sauvignon pachną identycznie przejrzałym agrestem. Najgorsze, że wielu winiarzy zaczyna fermentować wina z innych szczepów z pomocą P-71. Hiszpańskie verdejo, niemiecki silvaner i chenin blanc z RPA zaczynają więc smakować jak sauvignon blanc. Technologia ułatwia życie, ale na pewnym poziomie sprowadza wina do wspólnego mianownika.
Cyt: W.Bońkowski, M.Bieńczyk, Wina Europy

Innymi słowy wina te, powoli przestają odzwierciedlać swój terroir, wielopokoleniowe tradycje winiarskie, ponad trzy tysiącletnie dziedzictwo kulturowe, stając się masowymi produktami konsumpcyjnymi podobnymi do proszków do prania czy też…COCA-COLI.


Z naszego, domowego podwórka, nieodparcie przychodzi na myśl różnica pomiędzy wędliną, przywiezioną od babci, prosto ze wsi, a kolorowymi, soczystymi i przyciągającymi wzrok wędlinami w supermarkecie. W zasadzie takie same, prawie identycznie wyglądające ( te w supermarkecie, nawet dużo ładniejsze ), ale jednak jakże inne. Różnią się one na przykład ( stosując terminologię degustacyjną ) aromatami i bukietem, a także after taste.

To jest dokładnie tak samo jak różnica pomiędzy SlowFood i FastFood.

Styl takich win wychodzi naprzeciw potrzebom gigantycznego rynku konsumenckiego, i równie gigantycznym sieciom sprzedaży i dystrybucji. Wychodzi również naprzeciw, a może przede wszystkim, panującej modzie.

Wina się zmieniają: ciężkie stają się coraz cięższe.

Wszystko wskazuje na to, iż coraz więcej win zmierza w kierunku podobnego stylu, przesuwając się nieubłaganie w kierunku strefy najcięższych win. Globalne ocieplenie, nowoczesne technologie, poparcie krytyków i komentatorów winiarskich, a także wzrastające znaczenie rynku win w USA, gdzie styl ten cieszy się największym uznaniem – wszystkie te czynniki sprawiają, iż ciężkie wina stają się jeszcze cięższe.

WINA SUPERMARKETOWE I NOWOŚWIATOWE



Religia, jaką wyznają wielcy producenci i supermarketowe sieci, to:


quantity – not quality


Do walki z tą supermarketową filozofią, a w szczególności przeciw unifikacyjnym i uniformizacyjnym trendom w produkcji wina, włączył się jeden z największych autorytetów winiarskich na świecie, Hugh Johnson. Używa on w swoich komentarzach, bardzo obrazowego określenia takich win ( w szczególności pochodzących z Nowego Świata ) jako:

boring and without any useful purpose

Krytykuje on przede wszystkim rosnącą tendencję do produkcji silnie skoncentrowanych win z dużą zawartością alkoholu. Ten trend rozpoczął się wraz z inwazją win nowoświatowych na Europę.

Wina, które jeszcze 20 lat temu miały zawartość alkoholu na poziomie 12 – 12,5 % , dzisiaj są na poziomie 14,5 – 15 %. Równowaga i harmonia takich win zostaje zakłócona, przez co tracą one zdecydowanie swoją, unikalną łatwość w piciu (drinkability).

Można to porównać do sportowców stosujących anaboliki. Dzisiaj do produkcji modnych win stosuje się różne metody dopingu, przez co tracą one zdecydowanie na swojej kruchości (finesse) i złożoności (complexity).

Na szczęście, szczególnie francuscy winiarze są ciągle wierni zasadzie przedkładania kruchości nad moc:

French winemakers who have always sought finesse, rather than power.

To jakże znamienne słowa Johnsona.

Wina, o których piszemy, są na pewno spektakularne przy pierwszym łyku, nieźle smakują przy drugim, ale na trzeci już nie masz ochoty, i chciałbyś spróbować czegoś ciekawszego. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, iż takie wino to, winiarski bokser. Najpierw mocne uderzenie w nos ( aromat ), później drugie uderzenie - w usta ( smak ), a później....pustka.


Nie ulega wątpliwości, iż w chwili obecnej na świecie istnieje ogromna nadprodukcja win, których nie możemy skonsumować.

Można przewidywać, iż dominującym trendem w światowym winiarstwie będzie to, iż jakość win będzie rosła, natomiast ich ceny będą malały. Prawa rynku są uniwersalne i można się tylko cieszyć i przyklasnąć, iż sytuacja ma szanse się rozwinąć właśnie w takim kierunku..



Podobny scenariusz dotyczy win produkowanych masowo z winogron pochodzących z gigantycznych, nowoświatowych winnic. Winnic, w których takie archaiczne pojęcia jak zbiór ręczny, stoły selekcyjne (selekcja tylko najlepszych gron) czy wręcz osławiony terroir, po prostu nie istnieją. Nie istnieją, bowiem obowiązującą tutaj religią jest [o czym już wyżej wspominaliśmy]:


ilość ponad wszystko.

PROGNOZY DLA WIN WYRAFINOWANYCH



Inne prawa natomiast, będą rządzić wyrafinowanymi i cennymi winami ze Starego Świata. W tej niszy bowiem, możemy przewidywać z największą dozą prawdopodobieństwa, iż jakość [również] będzie rosła, ale także i ceny. Prawdopodobnie będą one rosły bardzo znacznie, żeby nie powiedzieć – niebotycznie.

Dlaczego ?

Otóż w całym świecie nie przybędzie już więcej, czy to bordoskich czy to burgundzkich, czy to alzackich parcel grand cru. Nie przybędzie legendarnych mozelskich działek w okolicy czy to Bernkastel czy to Erden. Z dnia na dzień nie urosną ponad stuletnie krzaki granacha i carinena w niegościnnym, wulkanicznym El Priorato. Nie pojawią się również klany winiarskie, których korzenie sięgają 60, 80 pokoleń wstecz ciągłej produkcji wina, tak jak to ma miejsce niejednokrotnie, na przykład we Francji.

Z drugiej natomiast strony podaż na tego rodzaju, mniej lub bardziej, ale zawsze wyrafinowane wina, będzie szybko rosła. Już dzisiaj daje się zauważyć o iluż więcej miłośników wina przykłada coraz większą wagę nie tylko do jego jakości, struktury czy finezji, ale i „duszy”. Nawet w Polsce coraz rzadziej, na całe szczęście, można spotkać miłośników "winka", a nie wina, jak również niezłomnych wyznawców świętej zasady: nie ważne co, byle dobrze sponiewierało, określających samych siebie z żenująca zaiste dumą mianem "winopijców".

Rosnąca liczba entuzjastów szlachetnych win, ma swoje źródła nie tylko pośród coraz bardziej zniechęconych i rozczarowanych brakiem wyrazu i nudą win wielko- produkcyjnych, ale również w nowych rynkach konsumenckich. Takimi rynkami są Chiny, Indie i Brazylia, żeby nie wspomnieć o tradycyjnych odbiorcach takich jak Amerykanie czy Anglicy.

Wystarczy zauważyć, iż ostatnio, azjatycki nabywca zakupił butelkę (Imperial, 6 l ) Château Pétrus 1982, za £45,000.-

CZY JESTEŚMY NADZY I BEZBRONNI ?



Czy więc jesteśmy nadzy i bezbronni przed zalewem masowo produkowanych win z całego świata, ale w szczególności z Nowego Świata ?

Czy więc jesteśmy nadzy i bezbronni przed dyktatem właścicieli wielko sieciowych supermarketów ?

Jak zwykle wybór należy do nas samych.


O ileż prostsze i łatwiejsze jest kupowanie win, niejako przy okazji robienia zakupów. Tym bardziej, iż wybór zaiste wydaje się być praktycznie nieograniczony, a same butelki i ich etykiety bardzo kolorowe.

Na całe szczęście jednak, podobnie jak w konsumpcji żywności ( żywność ekologiczna, SlowFood itp. ), również w winiarstwie następuje powrót do natury.

Na całe szczęście też, powraca do łask stara prawda winiarska, mówiąca, iż:

wino powstaje zawsze w winnicy,
ale styl nadaje mu praca winiarza



Wszystko wskazuje na to, iż najskuteczniejszą metodą obrony przed inwazją Hunów, jest to, aby strzec jak oka w głowie, przez Stary Świat, swoich najcenniejszych wartości, a więc odrębności, mega-jakości i oryginalności powstających tutaj win.

Nie chodzi jednak li tylko o wykorzystywanie właściwości unikalnych terroirs, takich jak np. w Burgundii czy Moselland, ale również na dyskontowaniu ponad 3 000 letniego dziedzictwa kulturowego, jakie niesie za sobą wyczarowywanie win, właśnie tutaj, w Starym Świecie.

BURGUNDIA I JEJ BURGUNDY



Najlepszym przykładem niech będzie jeden z dwóch mateczników największych win świata – Burgundia.

Najbardziej charakterystyczną cechą tego regionu na południowym wschodzie Francji, jest nieprawdopodobne wprost rozdrobnienie działek, na których uprawiana jest winna latorośl. Prawdziwy krajobraz Burgundii, stanowią właśnie tysiące owych działek, określanych tutaj jako climats, niejednokrotnie mających rozmiar „znaczka pocztowego” (znajduje się tutaj np. najmniejsza apelacja w świecie, a mianowicie La Romanée, zajmująca zaledwie 0,8 ha). Burgundia jest więc rozparcelowaną mozaiką działek, gdzie różnice w terroirs (siedlisko), są już nie tylko centymetrowe, ale wręcz milimetrowe.

Powiadają, iż życia nie starczy żeby
zdegustować wszystkie prawdziwe burgundy.

Zarejestrowanych winiarzy, produkujących tutaj swoje własne wina (domaines viticoles) jest prawie 4 000.

Ale to przecież jest dopiero……preludium.

Nie zapominajmy bowiem, iż każdy z producentów posiada rozproszone udziały w szeregu działek w całej Burgundii. Dla przykładu Maison Olivier Leflaive z Puligny-Montrachet (znaczący winiarz, ale wcale nie klasyfikowany pośród największych); posiada w swoim winiarskim portfelu 75 różnych apelacji.
Przy okazji warto wspomniec, iz Monsieur Leflaive reprezentuje soba 18-e pokolenie winiarzy burgundzkich. Jego pra pra dziadowie rozpoczeli tutaj zbiory winogron i produkcje burgundow juz w roku 1635 !

Gniazdem rodzinnym Leflaive'ow jest "od zawsze" Puligny-Montrachet. Dla prawdziwego milosnika win bialych, nazwa Montrachet budzi prawdziwy dreszczyk emocji i totalnie elektryzuje jego zmysly, a zmysl powonienia i kubki smakowe. To tutaj wlasnie produkuje sie najwspanialsze biale wina swiata. Najdorozsze, niestety tez. Trudno sie temu dziwic skoro na ten przyklad wartosc hektara ziemi na wzgorzu Montrachet szacowany jest na mniej wiecej 10.- mln Euro, ale przynajmniej od 20 lat podobna transakacja nie miala tutaj miejsca (ostatni zakup to nabycie 428 m2 za pol miliona Euro). Jako sie rzeklo Montrachet to jest wzgorze (mont) a poniewaz grunt tutaj nad wyraz ubogi (jurajska gleba to wapienne kamienie w gliniatej masie), innymi slowy rachityczny (rachet).

W Burgundii, kiedy mówimy o winnicy to wcale nie mamy na myśli hektarów, a raczej metry kwadratowe, gdzie każda, nawet najmniejsza piędź gruntu jest na wagę złota (Côte d’Or – Złote Zbocze). Dla przykladu dzialka Montrachet to zaledwie 7,99 ha, ale za to gospodaruje na niej 18u wlascicieli, z ktorych najwiekszy to Laguiche, ale "najcenniejszy" to legendarna Domaine Romanée Conti, ktorej udzial wynosi 0,67 ha, i z ktorego to aeralu produkuje 3 000 butelek najwspanialszego pod sloncem bialego wina naszej planety.


Kluczem do zrozumienia pojęcia Wielkich Crus Burgundii i ich tak odrębności, jak i oryginalności, jest właśnie fakt, iż terroirs, jakie winna latorośl tutaj znajduje, różnią się od siebie, czasem nawet zasadniczo.

Innymi więc słowy, każde z nich rodzi innego burgunda, nawet w ramach tej samej apelacji.
To jednak jeszcze nie wszystko. Parcele owe (climats), należą bowiem, z reguły, do szeregu właścicieli, z których każdy przecież wytwarza swoje dzieła sztuki, wyłącznie według swojego unikalnego i niepowtarzalnego stylu.

Na przykład najsłynniejsza winnica Grand i Premier Cru – legendarnego Château du Clos de Vougeot, to ok.50 ha, ale, 50 ha należących do 80 właścicieli (winiarzy i winogrodników) !.

Podsumowując, wina produkowane masowo będą coraz lepsze, tańsze i, prawdopodobnie, popyt będzie na nie spadał.

Natomiast wina wyrafinowane będą coraz bardziej perfekcyjne, przez to coraz droższe i popyt będzie na nie rósł w znacznym tempie.

Ponadto wina drugiej grupy posiadają piątego asa w rękawie.

Tym piątym asem, są uprawy bio i biodynamiczne i pochodzące z nich wina BIO (organiczne, naturalne, eco itp.).

Wszyscy winiarze BIO, są np. we Francji, poddawani ścisłej kontroli przez uprawnione organizacje posiadające stosowne certyfikaty tak Ministerstwa Rolnictwa, jak i Ministerstwa Finansów czy też odpowiednich organizacji UE.

Podstawowym przesłaniem biodynamiki, jest to, iż cały otaczający nas ekosystem, jest organizmem żywym i zawsze podatnym w takim samym stopniu na oddziaływanie prądów (courants) tak ziemskich, jak i kosmicznych.

RUDOLF STEINER I ROLNICTWO BIODYNAMICZNE



Pierwszym, który sformułował takie twierdzenie, był austriacki filozof Rudolph Steiner.

W roku 1924, wygłosił on cykl czterech wykładów pt. Duchowe podstawy odnowy rolnictwa.

Steiner był totalnie zafascynowany duchową i intelektualną spuścizną Goethe’go, którego zawsze uważał za swojego mistrza. To właśnie u Goethe’go znalazł właściwe [jego zdaniem], podejście do metody badania świata, gdyż tradycyjna nauka pozwalała zrozumieć jedynie rzeczy martwe, fenomen życia zaś pozostaje poza jej zasięgiem. Steiner, w swoich wykładach o agrokulturze sformułował nurt tzw. antropozofii, pokrótce rozważający problem w jaki sposób utrzymać równowagę w nierównowadze, ale już nie tylko w skali globalnej, lecz w skali całego kosmosu, w tym naszej Matki Ziemi, jako jednym z jego elementów.

Należy tutaj dodać, iż swoje prace Steiner odnosił do całego rolnictwa poza………….winogrodnictwem i winnicami. Był bowiem totalnym abstynentem i [podobno] w całym swoim życiu nie wziął do ust żadnego alkoholu.

Maria Thun, od 1952 roku, wraz ze swoim mężem Mathias’em prowadzą badania naukowe tych zagadnień. Owocem ich prac, jest corocznie wydawany Kalendarz Biodynamiczny, który, w funkcji astralnej, a więc położenia gwiazd [planet] precyzyjnie określa najkorzystniejsze dni, czy też pory dnia, do przeprowadzania odpowiednich prac i zabiegów. Dotyczy to w równym stopniu prac w winnicy, jak i w piwnicy.

Biodynamika powiada: każde miejsce na Ziemi jest unikalne i niepowtarzalne, tak przez swój klimat, jak i rzeźbę terenu, a zadaniem biodynamiki jest wsparcie tej wyjątkowości.


W poszanowaniu naszego globalnego, unikalnego ziemskiego terroir, należy zawsze wspomagać naturalne siły życiodajne, ostatecznie eliminując stosowanie jakichkolwiek środków będących wynikiem chemicznych syntez (sztuczne karmy, herbicydy, insektocydy, fungicydy, wirusocydy itp.)

Główne przesłanie oparte jest na fakcie, iż cztery, podstawowe elementy stanowiące filary naszego wszechświata, a mianowicie ziemia, powietrze, woda i ciepło winny zawsze znajdować się w stanie równowagi (equilibre).

Zarówno w skali samego terroir, jak i całej planety.

Dlatego też wszelkie prace winny być prowadzone w zgodzie z ustalonymi rytmami:

- codziennym (ziemskim)
- comiesięcznym (księżycowym)
- corocznym (słonecznym)


Nasza Matka Ziemia jest organizmem żywym, stanowiąc jednocześnie, tworzywo rolnictwa bio-dynamicznego


.- to podstawowe przesłanie antropozofii (biodynamiki)

W tym kontekście rozważa się trzy rodzaje upraw rolnych:

- rolnictwo konwencjonalne, a więc takie, które nie wykracza poza standardowe ramy materializmu. Ziemia [grunt] jest traktowana jako li tylko podłoże dla roślin, natomiast rolnik jako pracownik agrarny

- rolnictwo bio, które eliminuje z upraw wszelkie produkty będące efektem syntez chemicznych

- rolnictwo biodynamiczne
, bardzo podobne w swojej istocie do rolnictwa bio, ale które dynamizuje wszystkie procesy poprzez np. stosowanie Kalendarza Biodynamicznego.

Biodynamika opiera się w dużym stopniu na zasadach upraw bio, ale dodaje do tego element dynamiki winnicy, chroniąc ją przed wpływem niekorzystnych czynników zewnętrznych przy pomocy wyłącznie środków naturalnych, zawsze stosowanych w dawkach homeopatycznych, takich pokrzywy i skrzyp, jak również aplikując je wyłącznie w określonych datach [okresach], zalecanych dla tego rodzaju prac.

Innymi słowy rolnictwo bio jest pasywne, natomiast rolnictwo biodynamiczne, jest aktywne [dynamiczne].

Na świecie istnieją miliony gatunków warzyw, a dziś zaledwie 10 ( słownie: dziesięć ) z nich stanowi 90% światowej produkcji rolniczej. Wyobraźmy więc sobie, jak wiele nieznanych nam dotychczas aromatów, smaków czy wręcz wrażeń umyka nam dosłownie sprzed nosa.
..
Codziennie bezpowrotnie znikają z biosfery setki gatunków roślin i zwierząt, codziennie też z dziedzictwa światowej kultury skreśla się kolejne elementy - widać to doskonale na przykładzie regionalnych tradycji przygotowywania potraw, jak i samych „znikających” potraw utożsamianych z określonym regionem geograficznym.

W XX wieku zanikło lub wyginęło 75% wytwarzanych wcześniej w Europie produktów spożywczych, upraw rolnych i odmian zwierząt. W tym samym czasie w Ameryce aż 93%. Aktualnie na świecie ponad 33% odmian zwierząt hodowlanych jest na wymarciu. W ciągu ostatnich 100 lat zanikło 30 tysięcy odmian warzyw. Średnio co 6 godzin ginie jedna odmiana warzywa. W efekcie wszystko się staje coraz bardziej jednorodne, a co za tym idzie, nudne i monotonne ( socjologowie określają to jako: “uniformizacja i standaryzacja smaków” ).

GŁÓWNE CELE BIODYNAMIKI


Główne cele biodynamiki to:

1. pielęgnować, dbać, regenerować naszą Matkę Ziemię
2. modyfikować i kultywować naturalne pejzaże
3. zapewniać wszystkim zdrowe odżywianie się
4. rozwijać osobowości wszystkich rolników uprawiających w ten sposób swoją ziemię
5. kreować nowe horyzonty społeczne dla upraw BIO poprzez rozwijanie więzów współpracy pomiędzy producentami [rolnikami] , konsumentami i handlowcami


Uprawa winorośli zgodna z zasadami rolnictwa biodynamicznego przywraca zrównoważony ekosystem. Wokół winnic sadzone są żywopłoty chroniące przed wiatrem i mające chronić również ptaki i pożyteczne owady. Właściciel winnicy rozrzuca między rzędami krzewów naturalne nawozy, takie jak obornik, żyto, wykę, które chronią owady i mikroorganizmy konieczne dla dobrego rozwoju winorośli. Tworzą one kompost, który pobudza aktywność biologiczną gleb.

Najsłynniejszym, naturalnym środkiem do nawożenia w uprawach biodynamicznych jest tzw. preparat 500 (bouse de corne), stosowany [jak zawsze w biodynamice] w dawkach homeopatycznych: 100 gram bouse de corne rozpuszczone w 30-u litrach wody, jest spryskiwane (mgła) na jeden hektar.

W biodynamice nie chodzi o ilość, ale o energię

(cyt:Nicolas Joly).

Preparat 500 powstaje przez fermentację krowich odchodów w krowim rogu, zakopanym w ziemi na pół roku. Dzięki zastosowaniu preparatu 500 uzyskuje się prawidłową strukturę gleby, jak również stymuluje on rozwój żywych organizmów. Prawidłowe stosowanie preparatu 500 korzystnie wpływa na smak i kolor rodzących się winogron.

Podobnych preparatów naturalnych stosowanych w biodynamice jest 9 [od 500 do 508], a ich receptury zostały opracowane przez Steiner’a, na podstawie własnych, czysto teoretycznych rozważań.

ŹRÓDŁA




1. Didier Montchovet.com
2. Magazyn Wino nr.40/X, 2009
3. Wina Europy, Bieńczyk, Bońkowski
4. More than organic.com
5. Turystyka winiarska z VINTRIPS

Copyright © by Adam Stankiewicz, VINTRIPS, 2011