Handel winem przynosi ogromne zyski.
Na całym świecie.


A tam, gdzie są ogromne zyski, tam są ogromne pieniądze, a tam gdzie są ogromne pieniądze, to one grają pierwsze skrzypce, a dopiero później wysoka jakość i personalizacja produktu.

niedziela, 27 lutego 2011

WINA COCA-COLA ?



Dzisiaj nawet najsłynniejsze i najbardziej renomowane francuskie châteaux zostały wykupione przez takich gigantów jak VIVENDI, LVMH, PPR, AXA, etc i siłą rzeczy wytwarzają wina podług ich potrzeb, wymagań i oczekiwań. Niejednokrotnie więc wypuszczają na rynek absolutnie wszystko co zostało wyprodukowane, często bez starannej selekcji jakościowej. Tym samym odpowiadają na imperatywy wielkich sieci supermarketowych, a więc, to co jest coraz częściej określane jako standaryzacja gustów i smaków czy też wina fast food.

Niech przykładem tutaj będzie słynny Mouton-Cadet, najlepiej sprzedające się czerwone wino na świecie (15 mln butelek sprzedanych w 2002 roku). Nie jest żadną tajemnicą, iż w jego skład wchodzą nie tylko grona, moszcz czy wręcz gotowe wina bazowe z sąsiadujących działek AOC Bordeaux (bliższe i dalsze jak np. Pauillac), ale również z takich odległych regionów Francji jak Midi (Południe). To przecież tylko i wyłącznie kwestia efektywnej logistyki transportu.

Można sobie śmiało zadać pytanie czy w niedalekiej przyszłości nie będziemy skazani na kupowanie Vin Rouge de France albo Vin Blanc de France ?

Może bez apelacji, rocznika itp, ale za to bardzo tanio ?


Dla większości [ chyba ] z nas to istny horror, ale na pewno nie dla dalekowzrocznych strategów rozwoju handlu wielkosieciowego.

Pamiętajmy również, iż im większa i potężniejsza firma, tym więcej produkuje win i/lub nimi handluje, a im więcej ich produkuje / handluje, tym więcej środków przeznacza na marketing, a im więcej środków przeznacza na marketing, tym bardziej jest widoczna na rynkach, a im bardziej jest widoczna na rynkach, tym częściej jest opisywana w mediach, które niejednokrotnie sponsoruje pośrednio lub bezpośrednio.

„Obiektywność” więc szeregu tak samych opisów, jak i wielu znanych i uznanych komentatorów winiarskich, powinny od czasu do czasu wzbudzać w nas chwilę zadumy, żeby nie powiedzieć prowokować do nabrania zdrowego dystansu do tyle barwnych, co poetyckich opisów.

Poetyckich, na pewno. Ale czy rzetelnych ?


Innymi słowy, wina potężnych grup winiarskich, mają się lepiej niż świetnie, powoli dążąc do zaopatrywania swoich najlepszych odbiorców tzn. wielkosieciowych supermarketów i ich przeciętnie wymagających klientów, w zunifikowane wina typu COCA-COLA.

W tle tej uniformizacji stoją wielkie zyski.

Celem jest stworzenie takiej cuvée (kupażu), starzonej w różnego pochodzenia dębowych beczkach z całego świata, aby zaspokajała smaki i oczekiwania przeciętnego konsumenta. W dalszym ciągu zdarzeń, postępowanie jest zawsze zgodne ze standardowymi krokami nowoczesnego marketingu, a więc, promocyjna cena, nowy kształt i kolor butelki, nazwy szczepów, które coś powiedzą typowemu klientowi supermarketu ( najlepiej więc, chwytliwe nazwy takie jak chardonnay czy cabernet sauvignon). W dalszym etapie wypuszczenie na rynek kilkuset tysięcy butelek takiego wina. Wina dobrego albo niedobrego, to jest zupełnie bez znaczenia skoro i tak, po kilku tygodniach czy miesiącach i wyprzedaniu tej produkcji, zniknie ona z rynku, żeby zrobić miejsce następnemu wynalazkowi.

To że każde dobre wino jest wynikiem
fermentacji soku z winogron,
wcale nie oznacza ,
że każdy wynik fermentacji
soku z winogron jest dobrym winem
.

(Adam Stankiewicz)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz